Pierwszy lot samolotem, jak i kolejne (a trochę już kilometrów wylataliśmy) to zawsze wielkie przeżycie. Nie możemy powiedzieć, że jest to coś do czego podchodzimy ze stoickim spokojem i nie wywiera na nas żadnego wrażenia. Zapewne uśmiechniesz się teraz jak powiemy, że staramy się bardziej stwarzać pozory, że to luz, nic takiego. Zresztą poczytaj jak to u nas z tym lataniem jest w rzeczywistości.
Nasz pierwszy lot samolotem
Swoją przygodę z lataniem zaczynaliśmy w różnymi czasie i w różny sposób. Ja osobiście od razu wystartowałem z wysokiego „C”, czyli jak lecieć pierwszy raz, to tak najlepiej na drugą półkulę, a dokładnie do Republiki Południowej Afryki. Nie było łatwo. Trzeba było pokonać strach przed próbą, a jak już cała podróż się rozpoczęła, to nie było odwrotu. Chyba, że w trakcie przesiadki we Frankfurcie… Dezercja jednak nie nastąpiła i pełen wrażeń po pierwszym odcinku, poleciałem na sam koniec Afryki.
Co tu dużo mówić – kilka dłuższych i krótszych modlitw poczyniłem, szczególnie w trakcie turbulencji, kiedy samolot leciał nad Saharą. Na samą myśl, że pod nami tylko piasek, piasek i trochę zwierzyny, która chętnie skorzystałaby z okazji na urozmaicony obiad, a samolotem trzęsło jakby Pan Bóg bawił się nim jak swoją zabawką bawią się dzieci, spowodowało, że modlitwy były nad wyraz gorące. Okoliczności zdecydowanie wymagały wina (nie mszalnego, ale jak widać to połączenie coś w sobie ma).
Trudne to były początki, dlatego warto na pierwszy lot wybrać nieco krótszy odcinek 😉 Ja akurat nie miałem wyboru (sprawy zawodowe rzuciły mnie na pokład bez pytania o to czy jestem przygotowany).
Teraz, z perspektywy czasu, mocno mnie to bawi, ale długo miałem ten lot w pamięci i jak widać wciąż mam (dodam, że to było w 2002 roku, czyli kawał czasu temu). Powrót był już lepszy – wiedziałem czego się spodziewać, choć w sumie 13 godzin lotów łączonych w trakcie tej pierwszej przygody lotniczej to sporo.
Pozostała część naszej ekipy zaczynała od lotów krótkich właśnie, takich po Europie. W takim przypadku sama otoczka lotu – odprawa, kontrola, lotnisko daje tyle doświadczeń, że krótki lot nie zdążył wywołać aż tylu wrażeń 😉
Przeczytaj również: Pierwszy lot samolotem – co i jak?
Najlepiej, szczerze mówiąc, to na pierwsze loty załapać się będąc jeszcze dzieckiem – tak jak nasze pociechy. Wówczas latanie samolotami traktuje się jako coś bardzo naturalnego, jak jazdę autobusem czy tramwajem, coś nad czym nawet nie trzeba się zastanawiać. Aż miło patrzeć jak nasze dzieci mają frajdę z każdego lotu, bo dla nich to przygoda. Dla nas, po dziesiątkach tysięcy przelecianych kilometrów, zdecydowanie też jest to coś co można nazwać przygodą, choć z pewnością mniejszą.
Jak sobie radzimy ze strachem przed lataniem?
Nie możemy powiedzieć, że strachu przed lataniem już w ogóle nie ma. Jest, lekko uśpiony, gdzieś za narożnikiem. Dopóki nic niestandardowego na pokładzie lub przed lotem się nie dzieje (np. opóźnienia lotu, w trakcie lotu niespodziewana sygnalizacja „zapiąć pasy”, „lekko nerwowe” poruszenie obsługi), to podniebna podróż jest cudownym przeżyciem.
A piękne pejzaże (jeżeli jest dobra widoczność i lecicie w trakcie dnia), czy też pola chmur – to widoki warte wejścia na pokład i decyzji o locie. Kochamy to, lubimy obserwować świat z lotu ptaka, skoro sami jako one nie możemy latać, to mamy chociaż samoloty 😉 Dla uwiecznienia tych chwil zawsze mamy pod ręką smartfony aby robić zdjęcia, którymi – jak wiecie – też często z się dzielimy.
Wiemy, że niektórzy nie lubią szczególnie startów i lądowań – z jednej strony, zapewne przez to, że to ponoć najbardziej niebezpieczne etapy lotu, a z drugiej – bo wyjątkowo w tym czasie można odczuć, że jesteśmy w samolocie, a nie np. pociągu (kwestia przeciążeń oraz unoszenia/opadania). Sam lot – to doświadczenie, które przypomina nam jazdę pociągiem, tyle że bez stukotu torów. Gdyby tak nie patrzeć za okno, to specjalnej różnicy nie zauważamy. Spróbujcie w trakcie lotu patrzeć przed siebie (albo całkiem zamknąć oczy) i wyobrazić sobie, że właśnie jedziecie pociągiem. Pociągiem przez chmury, gdzieś na niebie lekko zaznaczając wirtualne tory.
Właśnie – jak już zauważyłeś, a może nie – przemyciliśmy podpowiedź, jak my radzimy sobie ze strachem przed lataniem. Po prostu, staramy się nie skupiać na tym, że lecimy, a bardziej – że jedziemy, suniemy po torach lub innej powierzchni. Tak po prostu, bez “rozkminiania” techniki, która kilkadziesiąt ton żelastwa i mniejszą lub większą liczbę pasażerów zabiera na wysokość kilku kilometrów i rozpędza do kilkuset kilometrów na godzinę. Niesamowite, fascynujące!
Czego nie robimy na pokładzie samolotu, aby nie bać się lotu?
Wprawdzie można znaleźć wiele podpowiedzi jak przygotować się do lotu, jak zachowywać się w jego trakcie aby zmniejszyć, czy też całkowicie ograniczyć strach przed lataniem, ale my chcemy Ci powiedzieć czego zdecydowanie nie powinieneś robić, jeżeli nie chcesz się bać latania. My tak robimy 😉
Otóż – jak już zaproponowaliśmy, staraj się myśleć o przyjemności podróży, czymś bardzo naturalnym, odnoszącym się do tego co znasz – pociągu, autobusu czy nawet tramwaju (cóż to byłby za samolot – tramwaj ze skrzydłami…).
Przeczytaj również: Jak sobie radzić z bólem uszu w trakcie startu i lądowania samolotem?
Zdecydowanie odradzamy skupianie się na analizowaniu jak to jest, że taki samolot w ogóle leci. Jak startuje, a jak ląduje? Ile ma kabli i elektroniki? Czy ekipa jest doświadczona, czy nie? A teraz najgorsze – nigdy, ale to nigdy nie myśl (my unikamy tej myśli jak ognia), że pod twoimi „4 literami” jest trochę metalu, plastiku i …kilka kilometrów niczego, czystego (oby!) powietrza. Ta ostatnia myśl jest dla nas najgorsza i staramy się w ogóle do niej nie skręcać.
Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić – pewnie teraz sobie myślisz. I tak, i nie.
Grunt to dobrze się, pod tym kątem, do podróży samolotem przygotować! Ale co to znaczy? Przygotować to znaczy – wziąć sobie coś, co skutecznie zajmie Twoje myśli – książki, krzyżówki, e-booki, itp., itd., co tam lubisz.
Nie pozostawiaj myśli samym sobie, nigdy. My jak zaczynamy rozmyślać, to myśli mało przyjemne tłumnie pędzą po całym ciele i lubią mocno walnąć w korę mózgową, a tego nie lubimy. Więc mamy zawsze coś na odsuwanie takich myśli – najczęściej właśnie coś do czytania, albo fajne gry podróżne (szczególnie te ostatnie często używane ostatnimi czasy ze względu na podróżowanie z dziećmi).
Na koniec musimy szczerze powiedzieć, że kochamy podróże samolotami – może głównie z tego powodu, że kojarzą się nam z przyjemnościami tj. czasem urlopu, pięknymi zakątkami, relaksem… czego i Tobie życzymy 😉