Czy może być coś przyjemniejszego od dobrego jedzenia? Tak! Połączenie go z fascynującymi podróżami. Doskonale wiedzą o tym restauratorzy, którzy kreują swoje lokale na miejsca niezwykłe. Wizyta w nich to prawdziwa uczta dla wszystkich zmysłów.
Belgijska firma Dinner in the Sky przygotowała swoją ofertę dla ludzi odważnych, poszukujących ekstremalnych przeżyć. To właśnie na nich czeka… podniebny obiad. Tak, to nie żart. Na pięćdziesięcio-metrowym dźwigu umieszczona została platforma składająca się z kuchni, krzeseł (oczywiście z pasami bezpieczeństwa), stołu oraz obsługi. Ciekawe czy goście tej restauracji doświadczają prawdziwie niebiańskich wrażeń? Można to sprawdzić, nie wyjeżdżając z naszego kraju. Firma ma bowiem polski oddział. Posiłek z widokiem na Łódź i kulinarne atrakcje Dinner in the Sky to kusząca propozycja dla smakoszy, którzy odwiedzą łódzką Manufakturę.
Było powietrze, jest i woda. Restauracja podwodna na Malediwach, umieszczona jest pięć metrów pod poziomem morza! „Ithaa”, bo taką nosi nazwę, oznacza w lokalnym tłumaczeniu „matkę pereł”. Oszklone ściany gwarantują niezwykłe widoki podwodnego świata podczas delektowania się smakiem serwowanych posiłków. Obiad w towarzystwie rekinów, płaszczek, żółwi i ławic tropikalnych ryb to prawdziwie bajkowe przeżycie. Warto jednak pamiętać o wcześniejszej rezerwacji, bo ta urocza restauracja pomieści jedynie czternaście osób.
W 1999 roku w Zurychu powstała pierwsza na świecie restauracja, w której jada się… po omacku. To właśnie ona zapoczątkowała modę na jedzenie w ciemności. Kolejne restauracje powstały między innymi w Londynie, Paryżu, Moskwie, Barcelonie i Warszawie. „Blinde Kuh”, bo tak nazwana została szwajcarska restauracja dosłownie oznacza „Ślepą Krowę”, a naprawdę zabawę w ciuciubabkę. Taka „zabawa” w restauracji nie polega na zakładaniu przepaski i gonieniu się między stolikami, oznacza natomiast wkroczenie w nową, nieznaną rzeczywistość i naukę korzystania ze zmysłów, o których na ogół nie myślimy. Jedzenie w ciemności to lekcja z życia ludzi niewidomych. To bardzo realistyczny sposób na integrację z nimi i zbliżenie do siebie osób, które żyją obok, tworząc jedno społeczeństwo. Warto również podkreślić, że ludzie niewidomi stanowią obsługę tego lokalu, a dochód z zysków przekazywany jest na działalność charytatywną.
Z kolei Japończycy mieli pomysł na restaurację-więzienie. Chętnych do poznania więziennej rzeczywistości nie brakuje i wciąż przybywa osób pragnących przekonać się jak smakuje jedzenie zza krat. Przebrany za strażnika kelner prowadzi klientów do jednej z cel. Tuż przed złożeniem zamówienia goście otrzymują dzienną dawkę witamin, a drinki nalewane są się do kieliszka za pomocą… specjalnej strzykawki. Kajdanki, więzienne pasiaki i inne charakterystyczne rekwizyty tworzą atmosferę, w której strach się bać!
Miłośnicy bajek na pewno znajdą coś dla siebie w tokijskiej restauracji stworzonej na podstawie „Alicji w Krainie Czarów”. Wystrój wnętrza to intrygujące połączenie psychodelicznego designu i teatralnych dekoracji. Wszystko skąpane w intensywnych kolorach czerwieni, fioletu, zieleni i brązu. Przyciemnione światła przenoszą gości w świat spowity tajemnicą i magią. Wyjątkowy charakter tego miejsca podkreśla także podłoga w szachownicę, elementy związane z talią kart, ogromne książki i filiżanki lub robiony specjalnie na zamówienie stół i żyrandol w kształcie serca.
Lodowe kanapy, żyrandole, rzeźby, a nawet kieliszki… Dubajski Ice Bar to dowód na to, że marzenia się spełniają. Bo gdy na zewnątrz upał i żar leje się z nieba, każdy pragnie chwili ochłody. Nic prostszego. Wystarczy zaopatrzyć się w „trochę gotówki” i wstąpić do lodowego królestwa, by móc do woli rozkoszować się zimą w środku lata.
Ryga oferuje przybyłym turystom wyjątkowe doznania. Wystrój jednej z łotewskich restauracji przypomina bowiem… szpitalne wnętrze. Tutaj klienci wcielają się w rolę pacjentów, a posiłki serwowane są przez urocze pielęgniarki. Atmosferę dodatkowo podkreślają szpitalne akcesoria i utrzymana w biało – czerwonej tonacji kolorystyka. Ta restauracja to prawdziwy raj dla hipochondryków i potwierdzenie faktu, że dobre jedzenie jest najlepszym lekarstwem.
San Pablo to niewielkie filipińskie miasteczko o wielkiej atrakcji. Villa Escudero to otwarta dla zwiedzających plantacja orzechów kokosowych. Jednak to, co przyciąga turystów to nie kokosy, a niezapomniane doświadczenie jakim jest posiłek u stóp wodospadu. Chyba nic nie smakuje tak, jak jedzenie na świeżym powietrzu, wśród malowniczych widoków, wzbogacone szumem spływającej po stromych zboczach wody. Aż chciałoby się powiedzieć raj na ziemi…
Kolejna japońska restauracja, która potrafi zadziwić. Tym razem kelnerkami są… małpy. Ubrane w spodenki i kraciaste koszule zwinnie serwują potrawy w „Kayabukiya Tavern”. Makaki doskonale radzą sobie z roznoszeniem posiłków, jednak musimy pamiętać o solidnych napiwkach w postaci orzeszków ziemnych. Na szczęście małpki obsługują gości głównie wieczorami, bowiem według obrońców praw zwierząt, nie mogą pracować dłużej niż dwie godziny.
Restauracja „Buns and Guns” w Bejrucie do złudzenia przypomina wojskowe koszary. Utrzymane w militarnym stylu wnętrze, dźwięki strzałów, siatki maskujące i broń na ścianach – już od progu widać, że „rządzi” tu moro. Ciekawie tylko czy serwują bombowe jedzenie?
Wszyscy doskonale wiemy, że azjatycka fantazja nie zna granic. Jednak restauracja z motywem przewodnim w postaci toalety może trochę… dziwić. W restauracji „Tajpej” w Tajwanie wszystkie siedzenia, a także miski, w których podawane sa posiłki stylizowane są na kształt muszli klozetowej. Amatorów takiego szaleństwa nie brakuje i chętnie przybywają, by skosztować różnych przysmaków w tej dosyć oryginalnej scenerii.
